……takie o to słowa usłyszałam 4 lata temu na Rynku w Krakowie.
To były oryginalne oświadczyny mojego męża ;) które zakończyły się nie w restauracji ani przytulnej kawiarence, ale w barze rybnym ;)
Akurat, że anty jesteśmy z mężem nastawieni do Walentynek, bo tak zwane „walentynki” staramy się mieć przy każdej możliwej okazji, to szczególnym dniem prócz rocznicy naszego ślubu jest również dzień 12 lutego.
Aaaaaa bym zapomniała mój ówczesny narzeczony a późniejszy mąż postanowił być na tyle oryginalny w tych zaręczynach, że zamiast kwiatów dał mi pluszowego misia z jedna różyczką ;) a pare dni puźniej piercionek zaręczynowy.
Piękne słowa zaręczynowe, takie...męskie;-)))
OdpowiedzUsuńOświadczyny Pana Tymianka były jeszcze śmieszniejsze, ale, niestety, obiecałam mu, że nikomu nie powtórzę.Pomysł z misiem uroczy!
Pozdrawiam:-))
gratuluję:) świetna argumentacja;D
OdpowiedzUsuńPanowie potrafią być pomysłowi ;o)
OdpowiedzUsuńTeż świętujemy rocznicę naszych zaręczyn ;o)
Terko, misio faktycznie śliczny, i ważne, że przez te cztery lata nic na uroku swym nie stracił!
OdpowiedzUsuńWszystkiego dobrego z okazji rocznicy zaręczyn.
Jeśli róża "trzyma się" już cztery lata, to... może być tylko magia krakowskiego Rynku ;) Gratulacje i uściski - Ola
OdpowiedzUsuńMasz niesamowicie romantycznego męża, skoro jest tak nieszablonowy, że oświadcza się w tak niecodzienny sposób :)Rozbrajająco wzruszające zaręczyny!:) Super!:))))Mój też mi się oświadczył dosyć niestandardowo;)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam ciepło i życzę dużo miłości przez całe życie:))))