Oj się działo, działo się;)
Prawo jazdy- jestem już prawie na finiszu, ale i tak doszliśmy z moim instruktorem do wniosku, że dodatkowe jazdy są jeszcze wskazane, szczególnie parkowanie.
Chorowało się także a jakże, grypa żołądkowa nie ominęła również i mnie;).
Po cierpiało się troszkę, ale na szczęście zakończyło się to przed świętami.
Na czas świąt przyjechał do Nas gość z Krakowa – szwagierek ;).
A że chłop nie usiedzi w jednym miejscu zaczęły się świąteczne wojaże.
Mieliśmy szczęście, że dopisała nam pogoda.
W niedziele wybraliśmy się na Półwysep Helski a docelowo na Hel.
Najwięcej z tej wycieczki radochy to miała moja druga połówka – po wojskowe tereny na cyplu różne takie armaty i schrony, i cosik tam jeszcze.
Czyli fortyfikacje Cypla Helskiego.
W poniedziałek byłam pierwszy raz w życiu w Łebie. Ha, ha niby tak blisko a jednak daleko:)
Kierunek zwiedzania Słowiński Park Narodowy i Ruchome wydmy.
Ból nóg do dnia dzisiejszego odczuwam po takim dystansie, jednak warto było właśnie dla takich widoków:
Jezioro Łebsko, a końca nie widać ;)
Spotkaliśmy po drodze stadko sarenek z młodym jelonkiem
Niestety zdjęcia są niewyraźne z powodu płochliwości stadka i nieodpowiedniego sprzętu fotograficznego.
Chwilka relaksu podczas 13 kilometrowego spacerku ;)
Doszliśmy i „pustynie” Łeby zdobyliśmy ;)
Dziewczyny dziękuje Wam za komentarze i za to, że trzymacie za mnie kciuki związku z prawem jazdy.
Pozdrawiam w ten słoneczny dzień!
Piękne oblicza przyrody.
OdpowiedzUsuńTeż byłam na naszej, polskiej "pustyni", miło pamiętam tą morderczą przeprawę :)
Pozdrawiam i nadal trzymam kciuki :)
Gratuluję Wam kondycji niebywałej.
OdpowiedzUsuńA zdjęcia i krajobrazy fantastyczne.
Pozdrawiam